My, żeglarze, często mówimy, że żeglarstwo wymaga znacznie więcej niż tylko wzroku, instynktu i „czucia” są tak samo ważne - czujemy kierunek i intensywność wiatru lub stępki łodzi, zamiast je widzieć. Ale czy naprawdę bylibyśmy w stanie wygodnie i pewnie nawigować, gdybyśmy byli naprawdę ślepi? Czy możemy sobie wyobrazić taką sytuację?
Osobiście często pływałem żaglówką - na rejsach rekreacyjnych, uczestnicząc w zawodach i / lub jako nauczyciel - od ponad dwudziestu lat, ale dopiero niedawno odkryłem świat żeglarstwa na ślepo. Stało się to nieco ponad rok temu, latem 2016 roku. Niedawno przeprowadziłem się do San Francisco Bay Area na własną rękę i chciałem znaleźć nowe możliwości pływania łódką. Jedną z pierwszych okazji, które mi się przydarzyły, było to, że zostałem instruktorem dla niewidomych, którzy również chcieli nawigować - to doświadczenie otworzyło mnie na nowy świat, który od tamtej pory znam z najpiękniejszymi i wzbogacającymi doświadczeniami. mi się kiedykolwiek przytrafiło.
Pomimo mojego ogromnego doświadczenia żeglarskiego, byłem dość zdenerwowany, kiedy pierwszy raz wyszedłem jako instruktor żeglarstwa na J24 z dwoma niedowidzącymi osobami. Byłem w rzeczywistości bardzo wdzięczny, że zostałem mianowany drugim (i „jedynym”) instruktorem na pokładzie! Moje napięcie jednak opadło, gdy wypłynęliśmy i zobaczyliśmy niesamowitą wrażliwość na wiatr, kąt Keelinga, dźwięki i inne niewizualne bodźce, jakie posiadali nasi dwaj uczniowie. Byli miłą parą, niedawno zaręczoną, która żeglowała tylko raz. Ich entuzjazm, radość i chęć uczenia się były niezwykle silne i zaraźliwe. Przez cały czas żeglugi na zmianę prowadzili łódź i przecinali główny żagiel.
Jedynymi interwencjami naszej dwójki instruktorów, ze względów bezpieczeństwa, było przycięcie wysięgnika, dostosowanie trasy i dokowanie. Kiedy płynęliśmy po zatoce San Francisco za Treasure Island, inny instruktor i ja staraliśmy się najlepiej malować scenę wokół nas, używając słów dla naszych niedowidzących uczniów, aby poczuli się częścią otaczającego krajobrazu. Pozwalamy im sterować łodzią, oferując tylko minimalny niezbędny wkład i odpowiadając na ich pytania. Techniczne informacje zwykle podawane w tego typu nawigacji są oparte na wskazaniach, jak daleko należy przesunąć ster, aby wycelować łódź i / lub powiedzieć uczniowi, ile należy przyciąć / ułatwić główny żagiel. Zwykle stosowana jest skala numeryczna, aby dostarczyć jaśniejszych i bardziej ilościowych informacji, np. 1 w górę, 2 w górę, 3 w górę lub 1 w dół, 2 w dół, 3 w dół, aby skierować łódź w zależności od wiatru.
To pierwsze doświadczenie z żeglowaniem na ślepo naprawdę otworzyło mi oczy i sprawiło, że chciałem robić więcej, więc następnie zgłosiłem się jako wolontariusz do tej organizacji non-profit (Blind Sail SF Bay) i zostałem BAADS (Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Żeglarzy w Zatoce). Robiąc to, odkryłem coś być może jeszcze bardziej zaskakującego: regaty i wyścigi meczowe dla niewidomych żeglarzy istnieją i odbywają się w Bay Are, a także w innych miejscach w Ameryce Północnej i na całym świecie!
W regatach bierze udział kilka łodzi z załogą po cztery osoby każda, z których dwie są widzące, a dwie niewidome: widząca załoga jest odpowiedzialna za wysięgnik (i przedni pokład) i kurs (niewidomi nie mogą dotykać nikogo sterującego) , podczas gdy niewidomi członkowie załogi pracują przy sterze i kokpicie. Z drugiej strony w zawodach w ciemno wszyscy żeglarze są niedowidzący i do rywalizacji polegają na bojach dźwiękowych: wykorzystują informacje z pływaków tylko do oceny zarówno odległości, jak i kursu, a następnie nawigują, używając specjalnych wskaźników skrętu słyszalnych na każdej łodzi. aby załoga teoretycznie wiedziała, gdzie jest druga łódź.
Poza sprzętem dźwiękowym, zasady rozgrywki na ślepo są identyczne z tymi używanymi przez normalne załogi. Może to zabrzmieć niewiarygodnie, ale najbardziej zaskakującym aspektem tego wyczynu jest sposób, w jaki ci niewidomi żeglarze przetwarzają informacje, które otrzymują ze swojego otoczenia. Wiele się nauczyłem o ich specjalnych technikach obróbki od Walta Raineriego, dyrektora BAADS w Blind Sailing.
Jak wyjaśnia Raineri, podjęto próbę internalizacji obrazu wizualnego, aby utrzymać kurs i pozycję łodzi tak, jakby znajdował się na cyfrowej mapie myśli, gdzie ważne jest, aby „zrozumieć algorytm, który ma być użyty w danej sytuacji, aby być zdolny do reagowania w czasie rzeczywistym na zmieniające się okoliczności ”.
Raineri zaczął tracić wzrok w połowie lat czterdziestych dwanaście lat temu, tracąc 95% wzroku w ciągu pięciu miesięcy z powodu choroby dziedzicznej. To, co czyni jego sytuację jeszcze bardziej wyjątkową, to fakt, że nigdy nie pływał, zanim stracił wzrok. Zaczął nawigować jako remedium na poczucie, że „mury ustępują” - jak opisał uczucie utraty wzroku.
Ślepota jako osoba dorosła wymagała wielu dostosowań, wielu praktycznych, ale także psychologicznych. A żeglarstwo było dla Raineri jednym z kluczy do udanej adaptacji do nowego stanu.
Raineri postrzega życie ogólnie jako serię kroków, które każdy człowiek podejmuje na co dzień, a żeglarstwo to bardzo szczególny obszar, w którym musimy wykonać szereg kroków, aby osiągnąć to, czego chcemy. Główną przeszkodą dla niewidomych żeglarzy jest to, że nie widzą obiektów, które mogą stanowić zagrożenie, takich jak duży kłód unoszący się w wodzie lub inna łódź; ale nawigację i bieganie nadal można z powodzeniem osiągnąć dzięki zastosowaniu algorytmu, wykorzystując informacje słuchowe (boje dźwiękowe, fale uderzające w kil, wiejący wiatr), a także dane dotykowe (punkty kontaktu ciała na łodzi, wiatr na twarzy i szyja i uszy, stępka łodzi, dotyk steru itp.).
Kilka razy miałem okazję być świadkiem zastosowania tego algorytmu, gdy pływałem z Rainerim i dosłownie algorytm zastępował jego oczy.
Kiedyś, na przykład, musiał ćwiczyć manewr wyprowadzenia osoby za burtę, pozostając w ten sposób za sterem, prowadząc łódź, słysząc wiatr i Keeling oraz słuchając różnych dźwięków, w tym mojego głosu. Stale dawałem mu informacje zwrotne i wskazówki, gdzie „osoba za burtą” znajduje się w stosunku do łodzi. Chociaż wykonywałem wcześniej podobne zadania, nigdy nie robiłem tego dla kogoś, kto nie widzi i dlatego całkowicie polega na mnie, jeśli chodzi o to, aby wiedzieć, gdzie on jest na wodzie i gdzie osoba w morzu jest względem niego i łodzi. To sprawiło, że zadanie było o wiele trudniejsze, ponieważ odczuwałem znacznie większą odpowiedzialność, mimo że byłem tylko rutynowym treningiem. Znaczenie niezwykle zwięzłych i precyzyjnych informacji dla niewidomego kapitana uderzyło mnie z pełną mocą.
Osobiste przygotowanie, najostrzejsza świadomość, podejście metodologiczne i rozwinięta wrażliwość to cechy, które zauważyłem również u innych niewidomych, z którymi się poruszałem. Na przykład zeszłego lata miałem okazję być głównym instruktorem i skiperem na kobiecej łodzi na wycieczce organizowanej przez organizację non-profit Peace of Adventure, płynącej z Los Angeles na wyspę Catalina w Kalifornii. Ta pięciodniowa przygoda zorganizowana dla niepełnosprawnych weteranów i osób niedowidzących obejmowała nauczanie w klasie (wprowadzenie do bezpieczeństwa i technik żeglarskich, węzły, wskazówki), rozgrzewkę w porcie w Los Angeles, żeglowanie z Los Angeles na wyspę Catalina, biwakowanie i wędrówki po wyspie Catalina, a na koniec powrót z wyspy do Los Angeles. Było kilkunastu uczestników, dwóch marynarzy trenujących i dwóch licencjonowanych kapitanów rejonu Los Angeles. Mieliśmy dwie łodzie, Dufour 375 i Beneteau 46: byłem odpowiedzialny za pierwszą („kobiecą łódź”), podczas gdy drugą była „męska łódź”.
Po raz kolejny miałem obowiązek uczyć żeglować ludzi z różnymi umiejętnościami żeglarskimi i niepełnosprawnościami, ale co najważniejsze miałem okazję się od nich nauczyć.
Osobiście po raz pierwszy żeglowałem po Oceanie Spokojnym (a nie „tylko” w zatoce lub wzdłuż wybrzeża) i poczułem dodatkową odpowiedzialność bycia kluczową osobą, do której należy się udać dla pół tuzina kobiet, które nie miały nigdy nie żeglowali w tej części świata i byli niepełnosprawni (głównie niewidomi) lub nowicjusze na wodzie. To było niezwykle potężne doświadczenie, zarówno dla mnie, jak i dla nich. Widząc łatwość, z jaką orientowali się na łodzi, szybkość, z jaką nauczyli się działania różnych części i mechanizmów, przenikliwą czułość, z jaką manewrowali żaglówką - było to wspaniałe i naprawdę urzekające. Pozwalałem uczestnikom na zmianę u steru i przecinanie żagli, a interweniowałem tylko wtedy, gdy wyraźnie prosili o pomoc lub wskazówki; w międzyczasie malowałem słowami otaczający krajobraz, żeby mogli „widzieć”. Pomyślnie popłynęliśmy na wyspę Catalina, uruchamiając silnik, aby dokował znacznie później niż „chłopcy” na ich łodzi - wielki sukces! A co za wspaniały żagiel! Mieliśmy ciepły i słoneczny dzień z lekką do umiarkowanej bryzą, która zaczęła się od około 10 węzłów w momencie naszego wyjazdu do 22 węzłów, zanim dotarliśmy na wyspę. Często mieliśmy wiatr przeciwko nam, więc musieliśmy kilka razy halsować, aby dotrzeć do celu, a nasza załoga wykonywała wszystkie wizje płynnie i dokładniej w miarę postępów w naszej podróży. Wszystko to podczas przyjemnych rozmów i budowania bardzo głębokiego koleżeństwa, mimo że większość z nas nie spotkała się aż do dwóch dni wcześniej.
Sam będąc biegaczem skupiałem się na drobnych szczegółach kroju żagla, pomagając uczestnikom poczuć subtelne różnice, które naprzemiennie ze sobą sterowali przez całą drogę. Dopiero gdy zbliżaliśmy się do wyspy i wiatr wzmógł się do prawie 25 węzłów, poprosili mnie bardzo spokojnie o przejęcie steru. Nigdy nie zapomnę opanowanego i pogodnego głosu Laury, a potem skrętu, który powiedział do mnie: „Alec, jestem trochę poza zasięgiem, czy mógłbyś przejąć ster?”.
Z tych wszystkich wspaniałych doświadczeń żeglarskich z osobami niedowidzącymi nauczyłem się, że wrażenia ciała są tak naprawdę głównym zmysłem potrzebnym na żaglówce. To było dla mnie otwarciem oczu!
Prawa autorskie Alexandra M Liguori